wtorek, 9 lipca 2013

Skok przez cztery granice, czyli niełatwy los miłośników widoków

Pamiętacie kultowe komiksy o Kapitanie Żbiku? Bohaterowie jednego z albumów zrobili tytułowy "Skok przez trzy granice".


My na Bałkanach byliśmy od nich lepsi. W ciągu trzech godzin minęliśmy aż cztery przejścia graniczne, choć teoretycznie nie było to wcale konieczne. Dlaczego więc? Bo zachciało nam się malowniczej trasy. Taką doradził nam Bośniak Sanel, u którego mieszkaliśmy w Mostarze.

Pierwotnie zaplanowaliśmy zwiedzanie położonego w głębi lądu Trebinje i drogę prosto do Czarnogóry. Silniejsza okazała się jednak pokusa, aby zobaczyć leżący nad Adriatykiem Herceg Novi i przejechać wzdłuż wybrzeża.

Aby to zrobić, musieliśmy wjechać do Chorwacji. Niestety do głównej jej części, a nie południowego skrawka, oddzielonego od reszty niewielkim fragmentem Bośni (położone tam miasteczko Neum to dla Bośniaków jedyny fragment wybrzeża Adriatyku, dlatego od lat nie chcą go za żadne skarby oddać, sprzedać, ani nawet pożyczyć chcącym scalić swój kraj Chorwatom). To spowodowało, że zanim się obejrzeliśmy, przekroczyliśmy drugą tego dnia granicę i wjechaliśmy z powrotem do Bośni, czyli kraju, w którym nasza podróż tego dnia się rozpoczęła.

Kilkanaście kilometrów dalej - kolejne przejście. Znów bośniacko-chorwackie. Zabawa trwała w najlepsze, niczym na kolejce górskiej. Żeby się nie pogubić, zahaczyliśmy sobie o kwintesencję Chorwacji, czyli Dubrovnik (pisaliśmy o tym poprzednim razem). Potem mogliśmy już triumfalnie wjechać wreszcie do Czarnogóry... Poniżej mapka naszych "przejść". ;)

Nasz skok przez cztery granice
Zwiedzanie miasteczka Herceg Novi potraktowaliśmy w kategorii nagrody za niełatwą, ale dobrze wykonaną pracę. Nagroda wyglądała tak:

 

 



Wszystkie zdjęcia: Magdalena Kowalska / www.widzekadry.pl
Lada chwila ma być jeszcze piękniej. Boka Kotorska i wybrzeże w okolicach Budvy już na nas czekają...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tutaj wyraź swoją opinię

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...